Gdy niedawno odwoziłam dzieci do szkoły, mignął mi przed oczami szyld z napisem: „Fryzjernia”, a obok usługa dla panów: „Balbierz”.
Przyszło mi do głowy, że od kiedy nastała moda na zapuszczanie bród i ich pielęgnację, zaroiło się od barberów. Ta dość nowa nazwa zawodu jest pożyczką z angielskiego, ale sam zawód nie jest żadnym novum.
„Zanim wyspecjalizował się zawód fryzjera, cyrulik zajmował się zarówno strzyżeniem czy przycinaniem brody, jak i wykonywał zabiegi lecznicze, jak puszczanie krwi czy wyrywanie zębów.”
Wiele razy w literaturze czy innych mediach kultury spotykam to określenie. Prawdę mówiąc, nie rozumiałem dlaczego do wszystkiego co związane z pracą nożem przy ciele człowieka lub zwierzęcia określano mianem cyrulik. Nazywanie fryzjera cyrulikiem, a potem w innej pozycji cyrulik „leczył” rannych po bitwie – powodowało wewnętrzne zaprzeczenia zrozumienia tego słowa.
Teraz zrozumiałem.
Co do odnawiania się salonów do strzyżenia męskich zarostów, to powinniśmy przywrócić określenie golibroda do potocznego użycia. To bardzo ładna nazwa i jasno wyjaśnia kim jest człowiek o takiej nazwie 🙂